W dzisiejszym odcinku poświęcamy uwagę ważnemu zagadnieniu z którym zetknie się każdy miłośnik muzyki - wygrzewanie. Nie mamy tutaj na myśli wystawienia naszego sprzętu audio na temperatury panujące obecnie na zewnątrz. Kiedy kupujemy nowe kolumny, nowe słuchawki, wkładkę gramofonową a także nową elektronikę sprzęt musi trochę popracować aby osiągnąć odpowiednie brzmienie.
Wiele osób twierdzi, że wygrzewanie (ang. burn-in) to bzdura. Niestety pomiary mówią co innego i możemy łatwo zaobserwować zmiany w pracy głośnika po wyjęciu z pudełka, po kilku godzinach oraz kilku dniach grania. To samo dotyczy każdego przetwornika mechanicznego, więc także membran słuchawek oraz zawieszenia wkładki gramofonowej. We wszystkich tych produktach wszystko musi się "dotrzeć", podobnie jak nowy silnik. Jednak tutaj dociera się głównie gumowe zawieszenie, które pracując traci początkową sztywność. Głośnik który w ten sposób się wygrzewa dochodzi do swoich prawidłowych parametrów. Przyjmuje się, że pomiary kolumny prowadzimy na elementach które już pracowały, aby wyeliminować niepożądane zmiany brzmienia podczas projektowania głośników. Dlatego też, zawsze słuchajmy sprzętu który jest wygrzany. Wiekszość dobrych salonów audio powinna prezentować sprzęt, który już brzmi odpowiednio.
Podobnie jest również w elektronice, tam jednak nie mamy nic gumowego. Tutaj dla odmiany mamy rozmaite elementy elektroniczne, które również zmieniają swoje właściwości od stanu fabrycznego. Najbardziej zauważalne jest to w przypadku wzmacniaczy lampowych, ale nie tylko. Generalnie im większy zasilacz, tym proces może trwać dłużej.
Najlepszą metodą wygrzewania jest słuchanie muzyki. Nie trzeba szukać żadnych płyt z rozmaitymi sygnałami testowymi. Najpierw zaczynamy od niższych poziomów głośności, stopniowo zwiększając głośność. W przypadku kolumn oraz słuchawek warto zadbać o przerwy pomiędzy sesjami "wygrzewającymi". W przypadku wkładek gramofonowych będzie to bardzo proste :)