Trochę techniki na weekend.
Wiele
osób pyta nas czy warto zwracać uwagę na obsługę formatu DSD przez odtwarzacz lub przetwornik. Dlaczego DSD nie ma sensu w 2013?
Aby to dokładnie to wyjaśnić poprosiliśmy o wypowiedź autorytet, Murraya Smitha,
inżyniera Linn Products.
„DSD
zostało wymyślone dla rozwiązania problemów, które obecnie już nie istnieją.
DSD był dobrym pomysłem w roku 1999, kiedy to miał on za zadanie podnieść jakość brzmienia w stosunku do 16-bitowej płyty CD. Po pierwsze unikając wielokrotnej konwersji oraz filtrów DSD miało za zadanie uprościć cały proces i skróć go do minimum.
Jednakże,
w międzyczasie mieliśmy znaczący postęp w jakości konwerterów
analogowo-cyfrowych (A/C) oraz cyfrowo-analogowych (C/A). Odeszły one od pracy w
systemie 1-bitowym, zastępując to znacznie lepszą topologią wielobitową.
Dodatkowo różnego rodzaju filtry stały się bardziej przezroczyste, a korzystanie
z wielokrotności 44.1* pozwoliło na eliminację błędów konwersji
częstotliwości. Tak naprawdę, czasem DSD może być największym ograniczeniem
procesu nagrywania.
Pojawienie
się w 2007 roku naszych odtwarzaczy Linn DS., które są w stanie odtwarzać
materiał studyjny w jakości 192 kHz / 24 bity, pokazało, że DSD się kończy. Nie
mam już potrzeby konwertować materiałów w wysokiej rozdzielczości PCM do DSD,
ponieważ taki materiał możemy odtworzyć bezstratnie na naszym odtwarzaczu
strumieniowym. Nie jesteśmy ograniczeni już więcej parametrami płyty
kompaktowej.
DSD
podobnie jak wiele formatów audio używanych wcześniej, doszedł do końca swojej
użyteczności. Czas iść naprzód.”
Dzięki prostej kalkulacji możemy
sprawdzić, że jakość DSD nie jest wyższa niż formatów studyjnych jakie są
obecnie dostępne. Warto o tym pamiętać i nie zawracać sobie głowy DSD.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz