sobota, 17 sierpnia 2013

Trochę techniki na weekend. Gramofon - cz. 2.


Tydzień wcześniej omawialiśmy budowę gramofonu na przykładzie Sondek'a LP12 firmy Linn. W tym tygodniu skupimy się na budowie jednego z najmniejszych elementów systemu analogowego, czyli wkładkce gramofonowej.

Wkładka jest elementem odczytującym informację muzyczną zapisaną w rowkach płyty winylowej. Jest ona przymocowana do ramienia, które musi zapewnić stabilną platformę do jej pracy, bez wibracji oraz innych zakłóceń. W tańszych gramofonach, często produkowanych dla DJ-ów, wkładki są umieszczane na wymiennych headshellu (główce ramienia), co umożliwia szybką zmianę bez jej demontażu. 


Niestety wymienny headshell najczęściej wpływa negatywnie na sztywność ramienia. Stąd też w gramofonach z wyższej półki jest on zazwyczaj już montowany na stałe, a najlepiej jeśli jest jedną cześcią z ramieniem. 

Przejdźmy jednak do budowy wkładki jako takiej. Wkładki gramofonowe, z angielskiego 'cartridge' są budowane w kilku typach, jednak skupimy się na tych najpopularniejszych i produkowanych obecnie. Wyróżniamy wkładki MM oraz MC. MM w skrócie, czyli Moving Magnet posiadają one ruchomy magnes zamontowany do wspornika igły. Wspornik to ten element, który wystaje z obudowy wkładki. Ten sam który najczęściej opisujemy jako igłę, choć jest to nieprawidłowe. Właściwa igła jest schowana na końcu wspornika.

MM-ki są najpopularniejsze ze względu na stosunkowo prostą budowę. Stąd też są również wkładkami najtańszymi. Igła napędzana przez rowki płyty, drga na zawieszeniu przekazując informację dalej. Sygnał z drgającego magnesu jest odbierany przez cewkę w obudowie wkładki i przesyłany do wzmacniacza. Wkładki MM posiadają wiele zalet. 

Po pierwsze, wysoki poziom sygnału (dzięki czemu jest on mniej podatny na zakłócenia). Po drugie, jako że magnes jest relatywnie tani, możemy go wymieniać razem ze wspornikiem oraz igłą, kiedy ulegnie ona zużyciu. Dzięki czemu nie musimy kupować nowej wkładki za każdym razem, jeśli słuchamy dużo muzyki. Warto zauważyć, że nie wszystkie obecnie produkowane wkładki mają taką możliwość. Po trzecie - cena, dzięki czemu wkładki MM są bardziej przyjazne dla portfela.
Drugim typem są wkładki Moving Coil. MC posiadają bardzo zbliżoną budowę, jednak zupełnie odwrotną. We wkładkach MC to magnes (dokładniej magnesy) znajduje się w obudowie wkładki, a do wspornika zamocowano cewkę. Cewka jako lżejsza od magnesu, pozwala na dokładniejszy odczyt zapisanej informacji. Niestety z powodu budowy taki układ generuje sporo niższe napięcie. 
Przykładowo wkładka MM jest w stanie "wyprodukować" sygnał na poziomie 6.5 mV (miliwolta, czyli jednej tysięcznej volta). Wkładka MC poda nam sygnał 2.5 mV lub nawet mniej np. 0.4 mV. Wkładki Moving Coil, które posiadają wyższy poziom wyjściowy niż zazwyczaj spotykany nazywamy więc wysokopoziomowymi, a typowe niskopoziomowymi. Wkładki MC są wielokrotnie droższe, gdyż wymagają dużo większej dokładności montażu. Źle ustawiona cewka względem magnesu da nam bardzo zły sygnał. Dodatkowo mają one zazwyczaj dużo lepsze szlify. Nasz diament trzeba przecież przeszlifować, aby spełniał swoje zadanie.

Ważnym elementem, który musimy omówić przy budowie wkładki jest szlif igły. To on w dużej mierze decyduje co uda nam się z płyty odczytać. Tutaj wyróżniamy już więcej rozmaitych kombinacji, na dodatek sprawę komplikuje fakt, że wielu producentów używa własnych określeń na podobne lub identyczne szlify. Spróbujemy jednak przedstawić wszystko jasno.

Najprostszym typem szlifu jest typ stożkowy, który przypomina końcówkę długopisu. Niestety jego skuteczność jest dość średnia w porównaniu do bardziej zaawansowych szlifów. Nie zagłębia się on dokładnie w rowki płyty, co skutkuje słabym odczytem informacji z płyty. Im lepszy szlif, tym jest też cichszy. Wynika to z tego, że większość zabrudzeń oraz zarysowań jest na powierzchni płyty, czyli na górze rowka. Dobry szlif powoduje, że omijamy te problemy, co skutkuje cichszym odczytem.

Aby poprawić możliwości odczytu musimy przyjrzeć się bardzie zaawansowanym rozwiązaniom. Do pierwszych z nich należy szlif eliptyczny. Jak widać, ma on spłaszczone boki, będące częścią elipsy (stąd jego nazwa). Może on odczytać zdecydowanie więcej informacji, jednak dalej nie wszystkie. Jako ostrzejszy typ, będzie on bardziej niebezpieczny dla życia naszych kolekcji płytowych, kiedy już się zużyje. Dlatego warto sprawdzać co pewien czas, jak wyglada jego zużycie. Aby je zminimalizować przyda nam się zestaw do czyszczenia igły. Tzw. zielony papier Linn'a do czyszczenia wkładek będzie bardzo pomocny. 

Podobnie sprawa wygląda w przypadku droższych szlifów, również one wymagają dbałości o czystość. Line Contact stanowi u większośći producentów górę oferty. Stanowi on niemal dokładne odwzorowanie kształtu głowicy nacinającej płyty (na etapie produkcji), dzięki czemu najlepiej wydobywa on informacje z płyt winylowych. Dodatkowo, dzięki zróżnicowanej powierzchni, zużywa się ona w sposób bardziej kontrolowany i bezpieczniejszy dla płyt. Niektóre z odmian tego szlifu są nazywane są samopolerującymi, ponieważ zamiast wyostrzać swój kształt, bardziej go zaokrąglają, zmniejszając co prawda dokładność odczytu, ale nie uszkodzą na ścieżek na płycie. Mimo wszystko zalecamy regularną kontrolę stanu wkładki i wymianę na nową całą wkładkę lub igłę ze wspornikiem. 

W kolejnym odcinku opowiemy jak dbać o płyty winylowe oraz o nasz gramofon. 




Przypominamy o trwającej do 17 września 
promocji +2 na rozbudowę systemów Linn'a.

Wszystko brzmi lepiej Aktiv.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz